
Książki: “Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata”
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o książce “Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata”, pomyślałam, że to z pewnością jakiś kolejny gniot w klimatach dawnego Tumblra/Twitterka, którego autorką jest pewnie kolejna młoda fetyszystka męskiego homoseksualizmu…
Na szczęście bardzo się pomyliłam.
Książka urzekła mnie już od pierwszych stron. Akcja dzieje się w Ameryce końca lat 80. Narratorem jest Arystoteles (w skrócie – Ari), nastoletni chłopak, który cierpi z racji faktu, że nigdzie nie pasuje. Na domiar złego jego starszy brat siedzi w więzieniu, a rodzice także mają swoje nieprzepracowane traumy i tajemnice. Pewnego dnia w życiu samotnego Ariego pojawia się przyjaciel – Dante.
Nie, to nie jest cukierkowa historyjka o młodzieńczej miłostce dwójki chłopaków, ani ograna do mdłości przez mangi yaoi stereotypowa bzdura. To, często gorzka, opowieść o dorastaniu, o odmienności, tolerancji, poszukiwaniu, odkrywaniu i zaakceptowaniu siebie. Kiedy mamy -naście lat, wydaje nam się, że nasze problemy to koniec świata. I wtedy faktycznie tak jest – bo jesteśmy jeszcze dzieciakami, które póki co nie rozumieją jak działa świat. Nie umiemy sobie z tym poradzić, dlatego często robimy różne głupoty (bójki, używki, dragi). Potem dorastamy, ale nawet 20 lat później warto pamiętać o tym, że te nasze nastoletnie problemy były PRAWDZIWYMI problemami i musieliśmy dopiero dorosnąć do ich rozwiązania. Zwłaszcza, jeśli te problemy wynikały z naszej odmienności, która nie zawsze jest tolerowana przez rodzinę i społeczeństwo.
Końcówka książki jest budująca, ale pamiętajmy, że nie każdy dzieciak ma tolerancyjnych i kochających rodziców, dla których jego szczęście jest ważniejsze, niż “zasady”, poglądy, religia czy egoistyczna chęć posiadania wnuków… I bynajmniej nie chodzi tu tylko o LGBT.
Bardzo dobrze czytało mi się historię o Ari i Dantem i polecam ją. :)

