
Filmy: “Kot w Butach: Ostatnie Życzenie”
“Kot w Butach: Ostatnie Życzenie” to animacja, o której swego czasu było głośno, ale jakoś nie mieliśmy okazji jej wcześniej obejrzeć. Ba, rzadko oglądamy cokolwiek, ale jako że w marcu przypadała nasza czwarta rocznica – postanowiliśmy obejrzeć Kota w Butach w domowym zaciszu na Netflix.
Ogólnie jestem człowiekiem, który nie ma zbyt wielkich oczekiwań do dzieł współczesnej kinematografii – zwłaszcza tej rozrywkowej i też nie jestem osobą, która musi się do wszystkiego dowalić, bo w przeciwnym razie popuści w gacie. Także wiele mogę wybaczyć filmom, także animowanym.
…ale na szczęście nie miałam tu do czynienia z “typowym” gniotem, w którym animacja jest brzydka, fabuła nie ma ładu ani składu, a główny temat żartów to kupy i bąki.
Nie będę się tutaj rozwodzić o kwestiach fabuły, bo o tym możecie przeczytać sobie w sieci. Poprzednich części “Kota w Butach” za bardzo nie pamiętam, na tyle, że nie pamiętam które poza jedynką widziałam (i że czarnym charakterem było tam zakompleksione jajko z pewnej starej baśni).
Ale warto zwrócić tutaj uwagę na postać głównego złego – Jacka Placka. Little Jack Horner (przy czym Horner to autentyczne nazwisko pewnej postaci historycznej, która zrobiła królowi Anglii mały przekręt) to znana angielska rymowanka, która powstała już w XVIII w., aby – w dużym skrócie – piętnować chciwość i oportunizm, a sam Jacek Placek to postać folklorystyczna. Aż do XIX w. Jacek Placek pojawiał się w różnych mniejszych i większych dziełach literatury anglojęzycznej.
W filmie Jacek Placek to już dorosły facet, w istocie będący alegorią chciwości, oportunizmu i będący również typem posiadającym baaardzo wątpliwą moralność. I kompleksy, bo wierszyk o Małym Jacku Placku wciąż się za nim ciągnął. Ot, taka ciekawostka.
Drugi “złol” – Złotowłosa z popularnej baśni o Złotowłosej i Trzech Niedźwiedziach – okazuje się pogubioną w życiu nastolatką, która dzięki całej przygodzie zrozumie, że to czego pragnęła, już dawno posiada. Fajnie wykorzystano tutaj baśniowy motyw o rzeczach, które zdaniem dziewczyny były “zbyt” albo “za mało”. Niezwykle uroczy jest również syn pary niedźwiedzi, taki głupawy, ale ogólnie poczciwy, słuchający rapsów Seba z ośki. :)
Trzeci złol, alegoria śmierci pod postacią wilka, stał się postacią ikoniczną, głównie chyba dlatego, że jakikolwiek wilk w jakiejkolwiek animacji momentalnie zostaje mokrym snem fandomu furry…
Ogólnie w filmie było wiele fajnych nawiązań, pozytywnych emocji i dobrych, ważnych przesłań.
Pozytywne emocje utożsamia piesek Perrito i… ta postać najbardziej mnie mierziła. Dlatego, że dobitnie przypomniała mi czasy pracy w Zakładzie Aktywności Zawodowej, gdzie byłam mobbingowana i wykorzystywana, ale nie umiałam się przed tym obronić i miałam łatkę takiego właśnie przyjaznego każdemu debila, którego można kopnąć w dupę, a on jeszcze się ucieszy. Uczynna, miła, pomocna, pracowita ponad miarę i nieadekwatnie ani do wypłaty ani do traktowania. Na początku myślałam, że ktoś mnie dzięki temu doceni, ale było tylko tak, że zdrowi pracownicy się ze mnie wyśmiewali i dokuczali mi… Ale ostatecznie to ja wystawiłam ich do wiatru i od tego zaczęła się moja przemiana.
Perrito w filmie powoli nauczył się asertywności, ale dalej był pogodny i otwarty, ze mną za to dzieje się to co mówiła terapeutka – wychodzę z etapu ślepego gniewu i nienawiści do wszystkich i wszystkiego i wchodzę na etap spokoju, ale i asertywności i stawiania granic (bynajmniej nie gniewem). Tyle, że nie mam żadnej swojej “Drużyny Przyjaźni”. No. Taki wątek osobisty.
Jakkolwiek by nie było, piesek pokazał reszcie bohaterów inny punkt widzenia i dzięki niemu i Kitty i Kot, a także Złotowłosa, przewartościowali sobie pewne ważne sprawy.
A Śmierć…? No wiadomo, każdy z nas ją kiedyś spotka, a nikt – jak Kot – nie ma dziewięciu żyć. Ale i Kot zrozumie w końcu, że nikt nie jest nieśmiertelny i pewne wartości są fajniejsze od “wyszalenia się”. Taka metafora wchodzenia w ten już bardziej dorosły wiek, w jakim i mój narzeczony i ja już jesteśmy.
Podobało nam się, i ciepło się robi na serduchu od takich filmów. Jedyną wadą były te chyba obecnie modne? poklatkowe animacje, stylizujące walki na jakieś anime czy coś… Do mnie jednak kompletnie to nie przemówiło. Ale spoko, to tylko ten jeden szczegół.
Polecam. :)

